Gucio dziękuje za życzenia .
Codziennie dopytywał o życzenia od Tosi .
A już całkiem się rozkleił ze wzruszenia po tekście .
Pozdrowienia od ogoniastych .
Widocznie zależało mu by i mama Tosi była mu przychylna .
Trochę go rozumie bo i ja wiem jak to ''nawet z prawdopodobnymi '' teściowymi bywa . Nawet zostawił kawałek torcika na drugi dzień sądziłem że dla Tosi . Ale już bladym świtem pochłonął ; nie stosując zasady że do serca kobiety przez żołądek ; no w każdym razie jakoś tak to brzmi .
Dziękujemy; Tacie Kastorowi ,Unikatowi i Torresowi jak i wszystkim nam życzliwym .
Wojciech pisze ;
Chyba koniec pracy dzień w dzień.
No i dużo zdrówka dla Adama aby nadążał w pracy za młodym mężczyzną.
Pierwszy raz coś takiego tu napiszę ale też się cieszę ze to koniec prac . Szczególnie prace po intensywnych opadach śniegu w młodniku to hard kor . Gustaw jest nie do zdarcia .
To prawda .....to młody mężczyzną w odróżnieniu od mej obszernej i podstarzałej osoby . Na łapę już nie utyka po cięciu dzika nie ma prawie śladu . Sądziłem ze przygoda z krawcem dzikiem czegoś go nauczy .Jest na odwrót . Podczas ostatnich z trzech prac zgasłego 29 kg dziczka osobiście wyciągnął z jeżyn .
Pewnie ciętość po Teściu '' W'' odziedziczył w relacjach co do potencjalnych oponentów.
Przy okazji pozwolę sobie na pewne spostrzeżenie .
Otóż w dniu w którym pracowaliśmy trzykrotnie .... kilka dni wcześniej była odwilż .A w dniu pracy mrożno .Na powierzchni śniegu utworzyła się cieniutka warstwa lodu .Ta skorupka lodu łamała się pod łapami . Następnego dnia Gustaw chodził jak by miał łapy poparzone .Pojechałem natychmiast do weta . Stwierdził prawie niewidoczne otarcia 5 / 8 cm ponad poduszkami łap. Czy jest metoda i jaka .... by uchronić psa od takich kontuzji . Wspominał wet o butach psich ; czy ktoś to stosował i z jakim efektem ,lub jakieś inne zabezpieczenia .
Poplątania
Gustaw Adam.