Od wiosny jakoś tak słabo nam szło.Jakiś jeden odnaleziony dzik,po kilkudziesięciu metrach ,potem postrzałki dzików na łeb ,na puste,czy też na pióra.Jakoś tak nie szło.Troszkę pech a i na pewno brak doświadczenia przewodnika i młody wiek psa. Ale wreszcie przełamaliśmy złą passe.(Oby). Tak w skrócie co by nie przynudzać.A zarazem docenić geny psa i wieloletnią pracę hodowcy,no i troszkę się pochwalić.
HERA czyli ASTA znad Warciańskich Tataraków Kol. Romana Walicha podczas dwudniowego komercyjnego polowania w moim obwodzie gdzie na pokocie leżało ponad 40 szt zwierzyny grubej ( w 14 Strzelb ) odnalazła pierwszego dnia.
- trzy dziki z czego dwa zakończyły się gonem stanowieniem i dostrzeleniem rannej zwierzyny.( było też niebezpiecznie i dla psa i dla mnie ale to bardziej z mojej winy gdyż zabrakło mi amunicji-Bywa i tak.)
- Ciele daniela - po krótkim gonie stanowienie i dostrzelenie.
Dzień drugi
- Daniel Byk po długiej i mozolnej pracy na otoku ( plątanina farby, pętle i zawroty) suka pogubiła się tak przynajmniej mi się zdawało.Puszczona luzem po ok . 2-3 min zgłosiła rannego byka.Kilkukrotny gon z przerwami doprowadził wreszcie do strzału łaski.
Złom dla myśliwego i pochwały dla psa.
To były jedne z piękniejszych chwil służenia u boku Św.Huberta.
Darz Bór Wszystkim co podziwiają niezastąpioną pracę posokowca w łowisku.
Pozdrawiam Artur.
P.S.
W tych samych dniach sprawdzaliśmy jeszcze dwa strzały do danieli które w jednym przypadku okazały się najprawdopodobniej pudłem a w drugim niegroźną obcierką.