Kolego Lupusie szybko tu urosłem do gwiazdy medialnej.
Zapewniam kolegę że czytający to forum dysponuje większym doświadczeniem organoleptycznym.
To że przekroczyliśmy z Guciem dwie setki prac na naturalnym postrzale daje jakiś obraz ale mam tą świadomość że mało miarodajny.
Od siebie .
Nigdy nie uchylałem się od trudnych prac .
Nawet co z pozoru jak to młodzi mówią /bez sensu/ a kończyły się sukcesem tym większa satysfakcję się ma.
Co do podjęcia pracy po ulewie to jest wedle mego oglądu szczególne wyzwanie dla psa .
A gdy domniemany postrzał bez wyraźnych oznak postrzałowych nastąpił w sporej watasze czy chmarze i nie ma wyraźnego odbicia sztuki postrzelonej to prawdziwy totolotek.
Inaczej się ma gdy sztuka pozostawia minimalną farbę czy treść jelit Gustaw potrafi się przypiąć . Co do wieku gdy pies jest szkolony wedle mojego oglądu to nie ma progu wiekowego od jakiego dawać mu bardzo trudne zadania.
Co niezwykle ważne gdy nawet praca posoka kończy się niepowodzeniem i zdejmujemy go z tropu , nie dajmy mu poczucia porażki .
Zdejmijmy po miziajmy poklepmy dajmy nagrodę za pracę , zatrzymajmy się .
Wyraźnie zakończmy pracę nie pozwólmy mu nadal pracy dolnym wiatrem .
Przy następnej pracy jak to fryce nazywają nie będzie syndromu zniechęcenia bo się coś mu nie udało.
D.B.