przez brando » 25 wrz 2014, o 11:06
Dziękuję kolego Adamie za cenny wykład. Na pewno jest w tym co napisałeś wiele racji, ale nie wszystko da się tak zrealizować. Nie wiem czemu miałby psu przeszkadzać metalowy dach z blachodachówki ? Buda jest z drewna świerkowego bez przedsionka, ale ocieplona 10 cm warstwą wełny mineralnej. Jest bardzo estetycznie wykonana, a i miejsca dla psa jest pod dostatkiem. Na zimę zrobiłem psu zasłonę z koca, aby nie wychaładzać wnętrza budy. Niestety mój pies 4 razy zrywał zasłonę, więc stwierdziłem, że nie będę go na siłę uszczęśliwiał, bo być może było mu za gorąco.
Adamie wspomniałeś o płocie w oplocie plastikowym. Nie spotkałem takiego rozwiązania, ale gdybym coś takiego zainstalował, to mój Brando by szybko się z kojca wydostał. Dla niego nie było problemem wspiąć się po drewnianej pergoli ogrodowej o wys. 180 cm i przeskoczyć do ogrodu i być razem z całą moją rodziną. Były to niestety początki odzwyczajania od mieszkania ze mną w domu, stąd wybaczałem mu jego ekscesy, ale bałem się, że może zrobić sobie krzywdę. W późniejszym czasie pogodził się już ze swoim stałym pobytem w kojcu i nie próbował się już wydostawać z niego. Demontaż ogrodzenia kojca zaczął się od jednej z pierwszych burz wiosennych i wtedy udało mu się wygryźć pręty z płotu panelowego. Powstała wówczas dziura, w którą już mógł wsadzić łeb, a to dla niego była dopiero inspiracja do dalszego działania. Dziurę zabezpieczyłem metalową kratą. Podczas następnej burzy zaczął dobierać się do miejsca obok zabezpieczonej dziury. Przez noc tak ciężko pracował, że pręty popękały na spawach i udało mu się wydostać z kojca. Obudził mnie swoim szczekaniem przed drzwiami wejściowymi do domu o godz. 5:00. Zapamiętał na tyle dobrze tą jednorazową ucieczkę z kojca, że później nawet jak już burzy nie było to też kombinował przy demontażu ogordzenia. W lipcu tego roku faktycznie piorun uderzył bardzo głośno i blisko mojego domu, że aż sam podskoczyłem. Brando wtedy mało nie oszalał, ale szybko pobiegłem do niego do kojca i z nim tam siedziałem do końca burzy. Kiedy przy nim byłem przestał biegać dookoła kojca, nie interesował się już forsowaniem ogrodzenia tylko usiadł koło mnie i mocno zionął, a jęzor miał do samej posadzki.Obecnie zasłoniłem mu dostęp do płotu sklejką wodoodporną, kótrą przymocowałem pierwotnie grubymi opasakmi elektrycznymi. Po pierwszej nocy udało mu się kilka opasek zerwać zębami, ale płyta się trzymała na pozostałych. Zmieniłem opaski na drut, ale zahacza go zębem i zrywa, mimo że drut mocno przylega do gładkiej powierzchni sklejki.
Parę dni temu kiedy zaczynaliśmy pracę na szkoleniowej ścieżce tropowej w lesie dopadła na burza z błyskami. Pies pracował tak jakby wogóle nic nie słyszał i nie czuł. Kiedy póściłem go luzem, kompletnie nie reagował na błyski i grzmoty. Biegał wokół mnie i nawąchiwał teren. Może to też jest metoda, aby w czasie burzy zabierać go na spacer, bawić się z nim i odwracać jego uwagę od burzy.
Piszesz Adamie o folii aluminiowej w budzie i klatce faradaja. Zapewne nie zaszkodzi zrobić takie dodatkowe zabezpieczenie, ale czy nie jest to trochę przesada ? Można psu założyć okulary chroniące oczy przed szkodliwymi promieniami UVA i UVB, albo stopery w uszy, aby nie uszkodził sobie słuchu. Nie wyobrażam sobie sytuacji, abym musiał w nocy zrywać się z łóżka i iść do kojca i niańczyć psa, albo zwalniać się z pracy, jechać do domu na sygnale, bo właśnie zaczęła się burza.Pracujący pies myśliwski musi być zahartowany, dlatego też powinien mieszkać w kojcu, a nie w domu. Biorę pod uwagę jeszcze fakt, że mój pies ma dopiero 2 lata, a to jeszcze młody wiek jak na bawara, więc łudzę się, że wyrośnie z tego rodzaju fobii przed burzą.
Kupiłem już płytę z odłgosami burzy i będę powoli sprawdzał reakcję psa w kojcu. Będzie to rodzaj muzyko-terapii. O efektach napiszę w tym wątku.
Adamie,dziękuję za zaangażowanie i zawsze bardzo chętnie czytam Twoje wypowiedzi, a zwłaszcza stronę GUCIA.