przez adam palinski » 1 kwi 2014, o 11:31
Nie wszyscy buszują po niszowych portalach – skopiowałem co tam umieszczono .
Można poczytać.
Tomasz Krzan
Moim największym błędem było umieszczenie filmu w internecie. Ale zasad etyki i moralności nie złamałem - mówi myśliwy z Przeworska, który pokazał film o tym, jak jego psy osaczają postrzelonego dzika. Filmem zainteresowała się Okręgowa Rada Łowiecka w Przemyślu. Skierowała sprawę do prokuratury
W ubiegłym tygodniu lokalną prasę obiegły informacje o drastycznym filmie, jaki umieścił w internecie myśliwy z Przeworska i radny tego miasta Tomasz Krzan. Ponad dwuminutowy film pokazuje postrzelonego dzika osaczanego przez trzy psy myśliwskie. Po blisko półtorej minuty trwania filmu myśliwy dobija dzika strzałem z broni palnej. Wtedy psy rzucają się na zwierzę i szarpią je. Film jest drastyczny.
- Myśliwy nie powinien tego umieszczać w internecie. To skrajna głupota, bo to film o zdecydowanie negatywnej, drastycznej treści i rzuca bardzo złe światło na środowisko myśliwych. Ciężko pracujemy na dobra opinię środowiska, a takie działanie niweczy nasze wysiłki - mówi Adam Chmielowski z Okręgowej Rady Łowieckiej w Przemyślu. - Po drugie, myśliwy złamał zasady prawa i etyki myśliwskiej, które nakazują jak najszybciej dostrzelić ranne zwierzę, by skrócić jego cierpienia. Nie zawsze uda się zastrzelić zwierzę pierwszym strzałem i na takie okoliczności są stworzone właśnie te przepisy - tłumaczy Chmielowski. Okręgowa Rada Łowiecka w Przemyślu skierowała sprawę do prokuratury.
Tomasz Krzan ma do siebie żal, że umieścił film w internecie. - Mam mnóstwo przykrości. Ale nie tylko ja, bo bardzo odbija się to także na mojej rodzinie. Żonie i dziecku. Bardzo ich to dotyka. Dziecko ma duże kłopoty w szkole z rówieśnikami - mówi.
Nie ma jednak wątpliwości co do tego, że nie złamał zasad etyki myśliwskiej. - Zasad nie złamałem. Niestety, tak wygląda prawdziwe polowanie - mówi.
Dodaje, że dostrzelił dzika najszybciej jak tylko mógł. - Dzik wpadł w młodnik. Zarośla i wysoka trawa uniemożliwiały pewny strzał. Reguły mówią także, że strzelać w takim przypadku można tylko, jeżeli jest się pewnym, że nie zrani się psa. Strzał oddałem w odpowiednim momencie tak, by nie zranić psów i dobić dzika. Niepotrzebnie tylko dawałem film do internetu.
Tomasz Krzan jest także hodowcą psów - posokowców górskich bawarskich. To właśnie te psy osaczyły dzika. - Ich zadanie na tym polega. Mają tropić ranne zwierzę po śladach krwi. Doprowadzić myśliwego do zwierzęcia. Filmowałem ich pracę także dlatego, że zajmuję się hodowlą i układaniem tych psów. Moje psy wygrywają konkursy i wystawy. Taki film to dobry materiał dla przyszłych ich posiadaczy - tłumaczy Tomasz Krzan.
Ma poczucie, że popełnił błąd, umieszczając film w internecie, ale ma też poczucie krzywdy, czuje się zaszczuty. - To chyba czyjeś celowe działanie, bo przecież ja ten film dałem do internetu w październiku ubiegłego roku, a dopiero teraz wzbudził takie oburzenie? Wszyscy myśliwi wiedzą, że tak właśnie często wygląda polowanie, a jak zobaczyli to ludzie spoza środowiska, to niektórzy myśliwi teraz demonstrują oburzenie - dziwi się Tomasz Krzan.
Adam Chmielowski jednak wątpliwości nie ma: - W tym konkretnym przypadku istniały możliwości, by dobić rannego dzika znacznie wcześniej, niż to pokazuje film. Nie było dużych zarośli, myśliwy filmował. W tym czasie były okazje, by skończyć cierpienia dzika. Nie zrobił tego. Chmielowski dodaje, że ORŁ czeka na rozstrzygnięcia prokuratury, ale równocześnie zapowiada działania, jakie dopuszcza prawo łowieckie.
Komentarz
Marek Kruczek
Co do jednego wszyscy są zgodni: Tak często wygląda polowanie. Ranne, przerażone i bezbronne zwierzę, cierpiące fizycznie i psychicznie. Sfora ujadających napastliwych psów i myśliwy, od którego fantazji zależy, kiedy skończy cierpienie zwierzęcia. Myśliwy, który jest sprawcą owych cierpień.
Bez względu jednak na to, po jakim czasie dobije ofiarę, to stosowanie tutaj słów: etycznie, moralnie, humanitarnie, którymi często posługują się myśliwi, jest co najmniej nadużyciem. Bo jak można używać takich określeń do opisywania strzelania do zwierząt i dobijania ich.
Ale to nie czas, po którym dzik został dobity, jest największym problemem zarówno dla samego myśliwego, jak i rady łowieckiej. Ich najbardziej martwi to, że film trafił do internetu. Teraz cierpi rodzina myśliwego i wizerunek organizacji łowieckiej.
"Tak właśnie wygląda polowanie" i myśliwi często są sprawcami podobnych cierpień zwierząt, ale najważniejsze dla nich jest to, żeby jak najmniej ludzi spoza branży oglądało te wyczyny. Jest to tak ważne, że są w stanie napiętnować publicznie jednego ze swoich.
To szczyt hipokryzji. Strzelają do zwierząt, zabijają je mniej lub bardziej w zgodzie z etyką myśliwego, ale społeczeństwo ma widzieć jak najmniej tego, co dzieje się podczas polowań. Powinno za to dostawać informacje, że myśliwi dbają o las i dokarmiają zwierzynę.
Myślę, że dobrze, że ten film trafił do internetu. Wiemy coś więcej o etyce myśliwych i o tym, jak ciężką walkę muszą toczyć ich sumienia z etyką myśliwego.
Swoją drogą ciekawe, czy rada łowiecka skierowałaby sprawę do prokuratury, gdyby film pozostał tylko do użytku i wglądu myśliwych? Wątpię.
Źródło: gazeta.pl 31.03.2014 , aktualizacja: 01.04.2014 10:50
Darz Bór!!!