przez OGARIA » 31 paź 2014, o 17:21
Czuję się, co najmniej jak Hemingway lub korespondent wojenny na którego relacje oczekuje rozemocjonowany tłum.
Tak naprawdę to większość zagadnień poruszył już Łukasz wraz z Asią. Prawdą jest oczywistą, że apetyt rośnie w miarę jedzenia i tak właśnie było w naszym wypadku kiedy Docent wylosował pracę na łani daniela postrzelonej prawdopodobnie na badyl. Na końcu okazało się że postrzał rzeczywiście był na tylny badyl, łania zaś okazała się cielakiem bykiem-szpicakiem. Skromne to trofeum, ale jakże cenne pamiątkowo Łukasz zabrał ze sobą dzięki sympatycznemu mistrzowi organizacji łowieckiej imprezy, Radkowi Hasenohrl który, dostarczył je wieczorem do naszej kwatery. Miałem to szczęście i przyjemność towarzyszyć Łukaszowi i Docentowi w tej pracy bo ,,zwolniłem się" z oceny konkurencji konkursowych gdzie zostałem przydzielony na początku do zespołu sędziowskiego z Milanem Pavlikiem i Janem Novotnym. Ocenialiśmy odłożenie, posłuszeństwo oraz przywołanie. Bezapelacyjnie Łukasz z Docentem wykonali najlepszą pracę we wszystkich elementach, pies radził sobie doskonale od podjęcia tropu do szczęśliwego finału zakończonego gonem i strzałem łaski . Sądząc po wynikach naszych konkurentów tak w punktacji jak i w ilości zdobytych zer, z dużą pewnością można było przypuszczać, że będzie to miejsce na pudle, lokata 3. Niejasne również jest nie ogłoszenie oprotestowania jednej z ocen P. Jany Varvarowskiej, i widocznie ktoś równiez zapomniał zmienić notę na tablicy wyników gdzie kłuło nadal w oczy zero. Tak jak pisała Asia zero wyklucza dyplom. u nas jak wiadomo zero wyklucza z konkursu, tam nie dostaje dyplomu ale jest klasyfikowany. Tak więc praca zasługiwała na najwyższą ocenę. Kazdy kto chciałby się zmierzyć z tą imprezą w kolejnych edycjach musi mieć na uwadze umiejętność wykonania przez swojego psa konkurencji,,konkursowych", najlepiej bez błędów na ocenę 4. jeżeli do tego trafi się dobre losowanie wygrana jest w kieszeni.Cóż jeszcze ? nie pierwszy raz byłem na konkursie w Czechach czy Słowacji bądź na poszukiwaniach ISHV, zawsze odnosiłem nieodparte wrażenie, Iż niejednokrotnie jakiś niewidzialny zefirek dmucha na tę piłkę, która jako zwycięska powinna wpaść do dołka.
Podsumowując, z mojego punktu widzenia impreza udana. Gospdarze zafundowali wszystkim uczestnikom wikt i mieszkanie, była okazja spotkać starych znajomych oraz poznać nowych.Okolice piękne, pogoda dopisała. Mam również cichą nadzieję, że mimo dzielącej nas pokoleniowej różnicy wieku mój współtowarzysz spędził ten czas choć w części tak sympatycznie jak ja w Jego towarzystwie.