przez Wojciech Galwas » 19 lut 2014, o 16:22
Witam ponownie wszystkich troje uczestników dyskusji.
To żeśmy sobie podyskutowali !!!
Zaczęło się od fantazji na temat tego, co powinien posokowiec robić na konkursie, potem przytoczony został wątek słowacki, przerobiliśmy temat "wianuszka", dla którego konkursy są "durne", ale nie bardzo wiedzą dlaczego, aż w końcu nas Rysiek sprowadził na ziemię konkretnymi propozycjami - za co mu serdecznie dziękuję.
Może i ja też zejdę na ziemię i odniosę się do istniejących regulaminów.
Aktualnie obowiązują nas regulaminy prób i konkursów zatwierdzone przez Komisję Kynologiczną Naczelnej Rady Łowieckiej w 2007 roku.
W opracowaniu regulaminów prób i konkursów posokowców brał udział Klub Posokowca, a ja sam poczuwam się do ojcostwa wielu zmian (tych wprowadzonych i nie). Tak się jednak dzieje, że dziecię w momencie poczęcia wygląda inaczej niż w momencie porodu.
Tak się dzieje jak dziecię ma zbyt wielu ojców.
Proszę jednak porównać regulaminy sprzed 2007 roku i obecne. Wydaje mi się, że zmiany poszły w dobrym kierunku.
Opracowując regulaminy mieliśmy dosyć zawężone pole manewru. Założenia są takie, że na jednym konkursie musi być możliwość ocenienia kilkunastu psów (wszak ilość powyżej 10 zapewnia na regionalnym CPC). Należy trzymać się limitu 100 pkt (bez punktów dodatkowych). Ścieżki muszą być jak najbardziej podobne do siebie. Podobnie jak na innego typu konkursach nie stosować różnego poziomu trudności w zależności od rangi konkursów.
Postulowaliśmy, aby do konkursu były dopuszczone psy z dyplomem z prób. Nie przeszło - tym sposobem - próby umarły, bo nie są nikomu do szczęścia potrzebne.
Postulowaliśmy, aby do konk. krajowego, dopuścić te z dyplomem z regionalnego, a do międzynarodowego te z dyplomem z krajowego - nie przeszło.
Tak, więc mamy do czynienia z sytuacją, że najtrudniejszy jest konkurs regionalny, bo do zdobycia CPC potrzeba 10 konkurentów, potem międzynarodowy, bo 6 konkurentów i na końcu krajowy, bo brak limitu. Różnią się jeszcze tym, że na krajowy i międzynarodowy potrzebny jest katalog, a na regionalny nie.
Oczywiście można dyskutować, czy długość ścieżek jest odpowiednia, czy potrzebne jest pierwsze łoże, czy czas odłożenia jest wystarczający, itd, itp...
Nie potępiałbym jednak tego regulaminu w czambuł. W większości klubów europejskich, tzw. "próba wstępna" wygląda podobnie, jest sztucznie sfarbowana ścieżka tropowa z wyłożonym na końcu martwym zwierzakiem. Te nasze konkursy pracy posokowców należą do trudniejszych w porównaniu z innymi.
Co do frekwencji - to powtórzę się, jest słaba bo nie ma motywacji dla właścicieli posokowców. Gdyby konkurs był warunkiem hodowlanym lub uczestnictwa w polowaniach, byłoby inaczej. Jedni są zwolennikami teorii, że kynologia łowiecka powinna tworzyć się od dołu, od samych myśliwych. Ja jestem zdania, że należy stworzyć prawo, a potem je egzekwować.
Wyżły jeżdżą na próby, bo potrzebne są do hodowlanki (choć ponoć i to chcą zlikwidować), posokowce nic nie muszą (poza wystawami).
Na marginesie dodam, że Kastor zdobył dyplom na Próbie Głównej i taka jest praktyka, że psy posiadające taki dyplom nie startują na konkursach na sztucznym tropie, (choć mam nadzieję, że jakoś by sobie poradził). Dzisiaj rano, po całonocnej ulewie, doszedł po kilkuset metrach martwego dzika w rzepaku, choć może to jest łatwiejsze niż konkurs? Ja wyglądałem zdecydowanie gorzej niz po konkursie. Wymłóciłem więcej rzepaku niż kombajn.
Konkludując, uważam że nasze regulaminy nie są najgorsze, a na pewno lepsze niż te sprzed 3 lat.
Przejdę teraz do oceny pracy posokowca w naturalnym łowisku, czyli Poszukiwania Postrzałka - PP. Nazwa Próba Główna nie przeszła, zbyt śmierdziała zachodem.
Tutaj dokonała się prawdziwa rewolucja! Przed 3 laty takiej oceny nie było.
Wzorem stały się regulaminy innych klubów w tym regulamin ISHV Suche.
Zasada jest prosta. Posokowiec po określonym czasie i na określonym dystansie, odnajduje postrzałka - dostaje dyplom - nie odnajduje - nie dostaje.
Oczywiście sprawą dyskusyjną jest, czy czas i dystans są odpowiednie, czy nagradzać dyplomem odnalezienie patrochów. Takie pytania można i należy stawiać. Pamiętajmy, że ten regulamin ma dopiero 3 lata i praktyka go weryfikuje.
Szwankuje strasznie kwestia organizacji PP.
Rysiek słusznie pyta; "dlaczego oceny musi dokonać dwóch sędziów, i gdzie ich szukać bo nawet jednego nie sposób znaleźć". Ano Rysku dlatego, że Regulamin w par. 18, zakłada że wszędzie musi być KOMISJA, a jak komisja to minimum 2 sędziów. Ryśku - ja też nie wiem, dlaczego musi być komisyja, na dodatek sędzią się u nas zostaje po min. 5-ciu latach, a w Czechach po roku!!!
Rysiek pisze: "druga sprawa to wyznaczenie owych sędziów przez Komisję Kynologiczną przy ZO, to jak to ma wyglądać, kto pisze do nich pismo, właściciel posokowca, koło łowieckie czy też myśliwy co ,,zrobił'' postrzałka".
Wg mojej wiedzy to taka komisja winna być powołana przy każdym ZO PZŁ przez ORŁ na wniosek Komisji Kynologicznej.
Na wypadek "zrobienia" postrzałka, przewodnik posokowca dzwoni do sędziego (tak też jest w Czechach), potem do drugiego (nie wiem po co) umawiają się co do miejsca i godziny i robią PP.
Jeżeli w poszczególnych okręgach nie ma takich komisji, to Kom. Kyn. Przy NRŁ winna zwrócić się do komisji okręgowych o ich powołanie.
Rysiu pamiętaj, że ja jestem do Twojej dyspozycji, niezależnie czy mnie w Katowicach powołają do komisji czy nie.
Przede wszystkim serdeczne gratulacje za dołączenie do grona myśliwych. Jesteś kolejnym przykładem, że poprzez posokowca można zejść na złą drogę, (ale jakże piękną!!!).
No chyba wystarczy na dzień dzisiejszy tych wywodów.
Panie Adamie, zamiast szklanki wody idę się piwa napić.
Serdecznie pozdrawiam!