Na początku stycznia w Borach Niemodlińskich organizowane było polowanie zbiorowe dla myśliwych ze Szwecji. Spotkaliśmy się tam w we trójkę: Michał z gończakami, Marcin z Nutą i my z Docentem. Michał ruszył wcześnie do roboty, my czekaliśmy na zakończenie pierwszego pędzenia w tej nadziei, że będzie jakaś ciekawa praca (hipokryci, przecież wszyscy chcielibyśmy, żeby nie było wcale postrzałków

Po pierwszym miocie już się okazało, że dzień będzie pracowity - jest ranny byk (mocno farbuje), inny myśliwy strzelał do byka. My z Docentem ruszyliśmy za postrzałkiem, Marcin sprawdzić strzały. Dzwoni po chwili, że odnalazł krople farby i rusza za bykiem. U nas cyrk, Docent kołuje, próbuje pracować pod prąd, trop kręci, farby sporo, ale wiać, że byk mocno namieszał - w końcu postanawiamy spróbować dalej, gdzie jeden z myśliwych widział przechodzącego byka (za daleko na strzał). Tu Docent podejmuje trop pewnie i ruszamy do przodu. Po ok. kilometrze dochodzimy do miejsca... w którym pracę rozpoczął Marcin...
Ruszamy do innej pracy - postrzałek, który zapowiadał się na "100, 200m co najwyżej! Przerwacał się, psy na nim wisiały" okazuje się nie do dojścia - idziemy za nim półtora kilometra, Docent łapie gorący trop i puszczony w gon odchodzi daleko poza zasięg GPS i powraca. Poza kilkoma kroplami farby i ścinką w miejscu, gdzie byk się przewrócił - najprawdopodobniej poślizgnął na mokrej, kamienistej linii, widzimy tylko trop byka.
Dzwoni Marcin - odnieśli z Nutą wielki sukces: udało im się dojść byka po 5km! Byk jest medalowy, ma imponujące i bardzo ciekawe poroże. Byk został postrzelony na żołądek, początkowo bardzo obficie farbował, z czasem posoki było coraz mniej. W miejscu, w którym Marcin rozpoczał pracę krople pojawiały się już tylko co 100m.

Gratulacje!