odwiatr śmierci

wszystko co dotyczy pracy psa w łowisku. Wymiana doświadczeń o zachowaniu postrzałka, strategiach w jego dochodzeniu, niezbędnych akcesoriach itd.

odwiatr śmierci

Postprzez Marcin Kunikowski » 20 lut 2014, o 10:12

Czym odwiatr śmierci jest wszyscy wiemy, pojęcie to przeplata się wśród wielu wątków. Różne natomiast jest podejście do tego tematu przewodników. Jedni twierdzą, że to posokowiec odczytując (lub nie odczytując) ów odwiatr na tropie, decyduje czy szukamy do bólu, czy odpuszczamy oszczędzając czas i energię. Inni natomiast twierdzą, że podłożony na trop pies ma pracować do momentu, w którym to my zadecydujemy o przerwaniu poszukiwań.

Mnie o wiele wygodniej byłoby się przychylać do pierwszej opcji ponieważ szanowna DAISY vel NUTA, nie stwierdziwszy postrzału śmiertelnego odpuszcza i zaczyna interesować się wszystkimi innymi tropami a sami przyznacie, że taka praca to istna mordęga.

Dla przykładu 3 styczniowe prace:

Dwudziestogodzinny trop łani daniela strzelonej na miękkie.Praca na tym tropie to "miodzio". Kilkaset metrów spokojnego podążania za nieznacznie napiętym otokiem. Na końcu radość psa, przewodnika i myśliwego.

Dwie następne prace, jednego poranka, w tym samym miejscu. Myśliwy strzelał dziki z barłogu w plantacji wikliny, nie potrafił dokładnie powiedzieć, czy strzelał dwa razy do jednego dzika, czy do dwóch różnych sztuk. Idąc na miejsce spotkania mijam sfarbowany trop wychodzący z wikliny, ponieważ nie możemy zlokalizować miejsca zestrzału próbuję rozpocząć pracę od tego właśnie miejsca, próbuję ja, natomiast Szanowna, wspominana wcześniej, po krótkim nawąchaniu nie wykazuje zainteresowania kilkugodzinną farbą. Idziemy więc razem w wiklinę gdzie przypina się po krótkiej chwili do tropu i prowadzi po farbie może z 200 metrów do strzelonego od tyłu na szynkę przelatka. O.k. wiemy więc że mamy drugiego postrzałka, który na szczęście farbuje. Wracamy więc po raz drugi na farbę prowadzącą z wikliny w las. Nuta podejmuje trop bez entuzjazmu (delikatne rzecz nazywając). Ale myślę sobie, że skoro sztuka farbuje to musimy ją dojść, żeby udowodnić babie, że tych nie dających odwiatru śmierci też opłaca się szukać. I tak wspólnymi siłami wymęczyliśmy 2,5 km tropu, sztuka cały czas farbowała chociaż coraz słabiej nie zaległa też ani razu, cały czas podążając za watahą. Doszliśmy tak do rzeki, więc spacer do najbliższego mostu i zaczynamy poszukiwania po drugiej stronie. Znajdujemy miejsce desantu watahy i idziemy dalej, po 500 metrach dochodzimy do trzcinowiska szerokiego na 3 i długiego na 10 km. Zaraz na początku trzcin znajdujemy nie roztopiony płat śniegu, w którym nasz dzik odcisnął swoją sylwetkę, tak że gdyby to była glina, można by było zrobić odlew z brązu, na tej pieczęci w miejscu gdzie spoczywał gwizd widnieje plama farby średnicy spodka. Od tego momentu ani kropli farby, podążamy jeszcze około kilometr tropem dzika, lub dzików, nie wiem czy to nasz postrzałek, w każdym razie po tym jak schłodził sobie ranę, nie stwierdziliśmy aby jeszcze raz zaległ, w stylu pracy psa nie ma różnicy, wygląda więc na to że dzik szedł cały czas tak samo mocno i czasowo nie zbliżyliśmy się do niego. Mam wątpliwości co do sensu dalszej pracy, telefon "do przyjaciela" potwierdza mnie w przekonaniu, że ze względu na teren nie ma większych szans na dojście i skuteczne stanowienie postrzałka a ryzyko zagubienia psa duże. Tak więc nie udało mi się postawić na swoim. Ale....
Gdyby dzik dalej uchodził po lesie i była szansa na kontakt w jakimś młodniku, czy bagienku to z dużym prawdopodobieństwem można by było tego postrzałka dojść. Postrzałka który, zakończy prawdopodobnie swój żywot, nie ze względu na ciężki postrzał ale przez to że nie będzie mógł efektywnie żerować.

Tak więc powinniśmy szukać beż względu na "ciężar postrzału", tylko jak do tego przekonać drugą stronę otoku???
Avatar użytkownika
Marcin Kunikowski
 
Posty: 103
Dołączył(a): 19 lut 2014, o 16:42

Re: odwiatr śmierci

Postprzez adam palinski » 20 lut 2014, o 10:13

Drogi Marcinie.
Tak ja uważam ; zawsze należy poszukiwać niezależnie czy nam posokowiec oznajmia - odpuśćmy sobie . Czego jestem pewien bo ćwiczyliśmy to parę razy . Zwyczajowo postrzałek z watahy odbijał od niej . To takie z natury wzięte zachowanie zwierząt by nie narażać pobratymców. Ale gdy wracał na trop uchodzących zdrowych sztuk to zawsze był nie do dojścia . Mało tego kilkukrotnie dochodziliśmy tą całą watahę; i co wtedy Marcinie. A wtedy to jak w temacie o sposobach ''Przerywania Gonu''. Przez pięć godzin miałem problem jak odłowić od tej watahy Gustawa .

Dziś nie pamiętam czy się o tym wypowiadałem ale pewnie gdzieś tak; powtórzę. Robiono takie doświadczenia . Zakładano dwie ścieżki . Na jednej znaczono farbą sztuki upolowanej na drugiej pobierano farbę od sztuki zdrowej . Nie znam nazwy urządzenia ale z wyglądu to coś takiego jak holter ekg - kardiologiczny. Pokazano mi wykresy z tego urządzenia na monitorze komputera. Powtarzano to wielokrotnie i na rożnych kolejnych posok owco / tropowcach - zamieniając im ścieżki . Nie trzeba być naukowcem ; na ścieżce pofarbowanej sztuki ubitej wykres skakał jak oszalały na tej ścieżce gdzie pobierano farbę ze zdrowej sztuki też ale bardzo płasko. Bez żadnej fachowej wiedzy bezbłędnie można określić z której dany zapis. Określa to między innymi stan emocjonalny psa. Coś w tym jest; wierzę że z czasem tą teorię uda mi się bezbłędnie z czytywać z zachowania Gucia.

A jak czytam to Nuta już czyta; czego i Tobie życzę.
Avatar użytkownika
adam palinski
 
Posty: 259
Dołączył(a): 19 lut 2014, o 10:18

Re: odwiatr śmierci

Postprzez Marcin Kunikowski » 20 lut 2014, o 10:13

Cieszę się Adamie, że udało mi się odciągnąć Cię na chwilę od waszego bloga. Słowa uznania za robotę jaką tam zrobiłeś.

Mam nadzieję, że ktoś jeszcze zechce podzielić się swoją wiedzą w tytułowym temacie, no chyba, że wszyscy ze strony klubowej przerzucili się na "derylgucio.pl" Wink
Avatar użytkownika
Marcin Kunikowski
 
Posty: 103
Dołączył(a): 19 lut 2014, o 16:42

Re: odwiatr śmierci

Postprzez mysliwiec1 » 20 lut 2014, o 10:15

Telefon dzwoni , postrzeliłem jelenia byka.
jest farba i treść .
Czekamy około 5 godzin i jedziemy szukać postrzałka.
Suka prowadzi przez dragowine ,mlodnik w świerkach byk staje i faby jest dużo ,ale chodzi i łoża brak.Wchodzimy na drągowine i widzimy jak mlody byk roguje łanie i spokjnie chodzą przed nami.
Czekamy jelenie odchodzą ,a my razem ze strzlcem i suką gubimy trop.
Sprawdzamy miejsce gdzie widzieliśmy jelenie i okazuje się że jest farba, więc byk dołączyl do łani i razem chodzą ,Idziemy tropem jeszcze kilkaset metrów i rezygnujemy z dalszych poszukiwań uznając że byka w takim stanie nie jesteśmy wstanie dojść.
Na porannej zasiadce myśliwy zobaczyl farbę i doszedł do ciepłego byka.
Gdzie odwiatr śmierci?
Mialem puścić psa w gon za zdrową zwierzyną ?
mysliwiec1
 
Posty: 10
Dołączył(a): 20 lut 2014, o 08:20

Re: odwiatr śmierci

Postprzez Marcin Kunikowski » 20 lut 2014, o 10:16

Rozumiem kolego myśliwiec1, że po około 24 godzinach, strzelec znalazł byka zgasłego, tego samego którego widieliście na tropie poprzedniego dnia?

Napisz proszę, jak dokładnie byk przyjął kulę i jaki kaliber, zrozumiałem z postu, że dostał na miękkie a taki postrzał zawsze jest śmiertelny, rozumiem że obserwując byka z łanią nie zauważyliście u niego żadnych oznak przyjęcia, kuli ?

W naszym przypadku mieliśmy kilka postrzałów na miękkie, i za każdym razem Nuta wykazywała duuużą chęć do pracy na takim tropie,raz zakończyło się to gonem i stanowieniem.

3 razy jak do tej pory widziałem, że nie specjalnie ma ochotę pracować i w 2 przypadkach ani my ani inne psy nie doszły postrzałka. Raz natomiast Wojtek z Rufusem i Bajką na trzydziestogodzinnym tropie po 3 km złapali kontakt z dzikiem, który był na tyle silny, że 2 psom przez następne 3 km nie udało się go stanowić w bardzo trudnym terenie. Wszystkie te 3 postrzały dawały na początku dość obfitą ale z biegiem kilometrów, zanikającą farbę.

Myślę, że dla wartości edukacyjnych tego forum "roztrząsanie" podobnych przypadków powinno się tu odbywać jak najczęściej.

Pozdrawiam
Marcin
Avatar użytkownika
Marcin Kunikowski
 
Posty: 103
Dołączył(a): 19 lut 2014, o 16:42

Re: odwiatr śmierci

Postprzez Zimny Trop » 20 lut 2014, o 10:16

Moim zdaniem ,my powinniśmy decydować kiedy zakończyć poszukiwania, pies może być zmęczony,zdekoncentrowany a przewodnik odczytuje to jako brak zapachu śmierci i ściąga psa, często wystarczy go odłożyć, uspokoić i pracuje na zupełnie innym poziomie.Często przerywałem prace bo pies nie chciał pracować wracałem na niego po 4-6 godz. i bez problemu dochodził postrzałka ,poza tym . jak ma się to do dochodzenia obcierek a przecież takie dojścia nie są rzadkością .Ja nigdy nie polegałem na zapachu śmierci był postrzałek szedłem tak długo dopóki była nadzieja na dojście.
Zimny Trop
 
Posty: 9
Dołączył(a): 19 lut 2014, o 21:22

Re: odwiatr śmierci

Postprzez Marcin Kunikowski » 20 lut 2014, o 10:17

"Bez byka nie wracać" !!!!

Polecenie służbowe wydane przez Prezesa podczas ostatniego Memoriału powinno stać się mottem, tego wątku.

Tak więc szukamy dokąd jest to możliwe i dokąd jest nadzieja na dojście postrzałka. Jeśli następnym razem Nuta zacznie kręcić truflą zastosuję się do wskazówek Michała.
Avatar użytkownika
Marcin Kunikowski
 
Posty: 103
Dołączył(a): 19 lut 2014, o 16:42

Re: odwiatr śmierci

Postprzez adam palinski » 20 lut 2014, o 10:17

Zimny Tropie.
Zgoda co do zasady to my decydujemy .

Ja nigdy nie polegałem na zapachu śmierci był postrzałek szedłem tak długo dopóki była nadzieja na dojście.


Osobiście wielokrotnie to w rożnych miejscach pisałem ; to co jest największym blendę przewodnika to zbyt szybkie pogodzenie się z myślą że nie ma nadziei. Jako amator w tej dziedzinie nie jak Ty zawodowiec przyznam się że było i tak . Zaczynałem rano po dłuższym czasie poszukiwania rezygnowałem . Wracałem do domu , przemyślałem rozważyłem co i jak i wracałem , Pokazywała się spokojna praca Gustawa . Kolejny raz to napiszę .Wcześniejsze niepowodzenie w zdecydowanej większości było efektem mojej ingerencji w jego pracę. Jestem zdeklarowanym propagatorem tego co od praktyków można się nauczyć. Jednak lubię wiedzieć jaka ta praktyka ma podwaliny teoretyczne . Akurat w tej dziedzinie ''poszukiwanie postrzałka '' - nie musimy rozstrzygać co było pierwsze jajko czy kura.
Pierwsza była praktyka - następnie dano jej podwaliny teoretyczne.

Kolego Myśliwiec.
Z wypowiedzi twojej jawi mi się obraz rebusu gdzie z dużą doza prawdopodobieństwa można go poukładać. Postawię kilka tez . Byk który przyjął kulę pozostawiając farbę i treść rogował łanie??? . Wykluczam taką możliwość . Osobiście widziałem dziesiątki jeleniowatych żyjących po postrzale. Jak natura zwierzą potrafi być bezwzględna do chorych - postrzelonych osobników swego gatunku przytoczę pewien opis . Koniec rykowiska przez kilka kolejne dni obserwuje regularnie chmarę nadzorowaną przez pięknego przyszłościowego byka. Wyprowadza ją na skraj żerowiska sam pozostając w ukryciu ,odzywa się sporadycznie wiem że jest . O świcie gdzieś daleko w polach pojedynczy strzał. Po około kwadransie widzę w polach wraca cała dziewiątka. Jedna z łań wyraźnie odstaje , przygarbiona. Licówka mija ścianę lasu i w tym samym momencie jak z procy wyskakuje na pole przywołany tu byk. Odniosłem wrażenie że liczył swój harem. Gdy przygarbiona łania zbliżała się do niego doskoczył do niej jakby ją obwąchał . Jednocześnie w tym samym momencie z całym impetem uderzył ją w bok . Łania się wywróciła wstała i osowiała zaczęła odchodzić w pole . Nie miałem żadnej wątpliwości że z zachowania jego to chęć jej odpędzenia od zdrowego haremu a nie zaopiekowania jak to tu człowiek o / podobnych bywa. Po chwili wrócił do lasu . Łanie otrzymała strzał łaski była postrzelona na jelita. Widziałem podobne zachowanie u licówki w stosunku do postrzelonego cielaka. Widziałem jak odyniec postrzałka gryzł i odganiał od watahy. W takich okolicznościach które opisujesz bardziej bym się skłaniał do analizy stanu zdrowia łani która rogował byk. Fakt że ty z posokowcem rezygnujecie jak piszesz gubicie się ?????. A strzelec schodząc z ambony po farbie dochodzi ciepłego byka ????. Stawia jak dla mnie jedno oczywiste pytanie .A kto??? tak naprawdę strzelał do tego ciepłego byka. Jeśli to on nie strzelał to gdzie byk miał postrzał a całość zagadki może rozwiązać - co byk miał na głowie i w jakiej był klasie . Gdy byłem tylko myśliwym wierzyłem w cuda jako przewodnik posokowca twierdzę że cudów nie ma.
Ostatnio edytowano 20 lut 2014, o 10:22 przez adam palinski, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
adam palinski
 
Posty: 259
Dołączył(a): 19 lut 2014, o 10:18

Re: odwiatr śmierci

Postprzez mysliwiec1 » 20 lut 2014, o 10:18

Ja tez byłem tym wszystkim zaskoczony , dlatego to opisałem.
Strzał bardzo bliski 30m na drodze pocisku gałezie.
Kaliber solidny 30-06.
Żebym nie widział tego byka z łanią to dalej bym szukał, ale nie wykazywał żadnych oznak osłabienia.
Po tygodniu mieliśmy następnego byka strzelanego na miękkie.
Odczekaliśmy 5 godzin i 2,5km ,byk razem z chmarą zaległ w młodniku , zdrowe sztuki wcześniej opuściły ostoje , a postrzałek czekał do ostatniej chwili i lekkim truchtem zaczął uchodzić.
Nie reagował na strzały i usilnie chciał podążać za chmarą .
Wcale nie padł po 5 godzinach i jeszcze daleko mógł uchodzić , ale
był na tyle osłabiony że pies by go mógł stanowić.
Otrzymał wcześniej strzał łaski.
D.B.
mysliwiec1
 
Posty: 10
Dołączył(a): 20 lut 2014, o 08:20

Re: odwiatr śmierci

Postprzez Łukasz Dzierżanowski » 20 lut 2014, o 10:18

W ostatnim półroczu byłem świadkiem dwóch dojść byków postrzelonych na przedni badyl: jeden wysoko, tuż poniżej mostka, drugi poniżej nadgarstka. Oba zostały dostrzelone przez przewodnika posokowca. Oba męczyłyby się jeszcze długo - jeden pewnie by padł, drugi prawdopodobnie by się wylizał.
Nie wiem jak do tego przykleić zagadnienie odwiatru śmierci...
Avatar użytkownika
Łukasz Dzierżanowski
 
Posty: 161
Dołączył(a): 19 lut 2014, o 10:12

Następna strona

Powrót do Poszukiwanie postrzałka

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość

cron