Witam Wszystkich serdecznie. Dawno mnie to nie było więc, choć to już luty serdecznie dziękujemy za życzenia i również życzymy z Krymem Wszystkim, Wsysztkiego Dobrego.
Sezon zakończony, ostatnie byki daniela rzutem na taśmę w poniedziałek wykonane no i wreszcie wolny wieczór na lekturę tego co dzieje się na portalu. Coraz trudniej pogodzić pracę zawodową z prawie zawodowym polowaniem i ciągle zwiększającą się ilością prac z Krymem w różnych łowiskach... na dodatek (trochę sie pochwalę) potomek w drodze - od lipca będzie już całkiem przechlapane. Człowiek czasami zaczyna chrupać własny ogon aby wszystko pogodzić. Krym przez ostatnie 2 miesiące dorzucił do swoich dojść kilka sztuk zwierzyny płowej, i 3 szt. dzików w tym jednego 140 kg. strzelonego na wysoką, dyrektorską komorę. Dochodziliśmy go o 1 w nocy na śniegu (wymagała tego specyficzna sytuacja i lokalizacja łowiska), na miejscu zestrzału jedynie pasek farby z ciągniętego zadu i nic więcej, 263 metry na otoku, gon 87 metrów i piękne stanowienie przez 2-3 minuty. Generalnie, prawie wszystkie ostatnie dojścia były z gonem i stanowieniem - i tu właśnie chcę się z Wami podzielić wysoce bulwersującą sprawą związaną z dojściem pewnego dzika. Satysfakcja z dojścia i przerwania cierpienia rannego zwierza szybko zamieniła się w wielkie zniesmaczenie i chwilą chęć zarzucenia dochodzenia postrzałków....
17.12.2010r. - dzwoni łowczy koła na Opolszczyźnie i jednocześnie prowadzący w kolejnym dniu polowanie zbiorowe kolega, pyta czy zagoszczę jutro na łowach. Niestety okres w pracy gorący więc nie mogę, pytam jednak z czego wynika telefon i słyszę, że nie mają psa na jutro. Informuję więc, że za polowanie dziękuję ale jak będzie postrzałek niech dzwonią i dojadę do 14 na 100%. Prowadzący na porannej zbiórce informuje, że psa na polowaniu nie ma ale w razie "W" jest zabezpieczony i kol. Lewczuk przyjedzie z psem na telefon. Godzina 13 telefon, że jest postrzelony dzik - chłopcy sprawdzali, szli po śniegu ale dzik wg. nich nie do dojścia, lekko obrysowany. Pakuję się więc i jadę 60 km, ustalam telefonicznie z łowczym miejsce gdzie dzik był strzlany i gdzie obecnie polują aby nie doszło do wypadku. Kolejno wobec faktu, że nie biorę udziału w polowaniu a mam odstrzał w tym obwodzie, wpisuję się do książki polowań i jadę na miejsce zestrzału. Znajduję słaby zestrzał ale farba mięśniowa, choć jej mało a dzik idzie z pozostałymi - praca na otoku prawie 200 metrów (dzik w między czasie odbija od pozostałych) i znajdujemy pierwsze łoże, kolejne po 70 metrach i kolejne po następnych ok. 120 metrach. Przy 3 łożu Krym zaczyna podnosić łeb i zasadniczo się ożywia a więc czas puścić z otoku, pies idzie a ja czekam... Po kilkudziesięciu sekundach "jest" głosi i go stanowi. Brnę przez śnieg i świerki kolejne setki metrów - widzę jak Krym odskakuje po szarży dzika i dalej zaczyna go oszczekiwać do okoła. Tradycyjnie, czekam jak pies z tyłu, krzyż lunety wysoko na sztuce (na wypadek gdyby jednak gdzieś doskoczył) i strzał łaski kończy pracę.... Jak to Adameusz pisze jeszcze tylko mizianie, lizanie i gratulacje (w tym wypadku dla Kryma). Telefon do łowczego/prowadzącego, że dzik dostrzelony oraz wskazanie miejsca skąd mają zabrać ca. 60 kg dziczka. Krótka rozmowa - dzięki, dzięki było miło - informuję, że jadę do kumpla na kawę i jak skończą polowanie zbiorowe to wieczorem przyjadę tu na dzika.
19 grudnia dostaję dziwne telefony, że na zbiorówce awantura - jakim prawem prowadzący zezwolił mi na dochodzenie dzika, przecież to wbrew regulaminowi, to polowanie indywidualne w trakcie zbiorowego itd. itp. (awanturuje się głównie członek komisji rewizyjnej). W efekcie już 21 grudnia dostaję informację, że Prezes tego zacnego Koła kieruje przeciwko mnie i łowczemu koła sprawę do rzecznika dyscyplinarnego o wykonywanie polowania indywidulanego w trakcie zbiorowego. Wczoraj dostałem potwierdzenie, że pismo jest już gotowe i jeszcze w tym tygodniu będzie wysłane do ORŁ w Opolu.
Nie wiem co o tym myśleć ale przyznam, że skutecznie zniechęcono mnie i wstrzymano w zapędach do pomocy każdemu kto tej pomocy potrzebuje. Na szczeście tylko na 2 tygodnie. Ale piszę o tym ku przestrodze, jak to można dorobić się rezcznika za skuteczne dojście dzika....
Pozdrawiam
G.