Pierwszy dzik

No i wreszcie możemy się pochwalić pierwszym odnalezionym zwierzem.
W miniony piątek wybraliśmy się na zasiadkę, dokładnie o 20:00 wyszły 2 przelatki, przez lornetkę upewniam się że nie mam do czynienia z lochą, składam się i w lunecie widzę nieprzeniknioną biel, okazuje się, że obiektyw został zasypany padającym śniegiem, szybko odśnieżam lunetę składam się i strzelam ostatnią sztukę która wchodzi już w gęste. Wiem, że strzał delikatnie spóźniony i trochę za wysoki, na zestrzale jasna płucna farba i kawełeczek płuca, odczekuję godzinę i idziemy na trop, podprowadzam Nutę na trop strzelanej sztuki 20 metrów przed zestrzałem, idzie dosyć uważnie do momentu pojawienia się farby, od miejsca zestrzału wyraźnie przyspiesza i niziutko na łapach ciągnie do przodu, kilkakrotnie uspokajam pracę komendą "powoli" i delikatnie przytrzymując otok. Po kilkudziesięciu metrach farba wyraźnie ciemniejsza i coraz jej mniej, tak jakby tylko strząsana z sukni podczas galopu. pokonujemy około 300 metrów, 2 załamania w tyn jedno pod kątem 90 stopni, idziemy około 1 metr od tropu po zawietrznej, ostatnia wolta którą wykonał dzik została ścięta, Nuta prowadzi prosto do sztuki która leży pod wiatr około 15 metrów, na samym skraju plantacji świerkowej. 11,7 gramowy SAKO arrowhead II przeszedł na kulawy sztych przez wątrobę i płuca. Dzik to przelatek 55 kg (bardzo tłusty). Po dojściu Nuta skwitowała sztukę krótkim szczeknięciem, obwąchała, powarczała i przystąpiła do ataku. Następnie jak to pisze Adameusz mizianko, głaskanko i ogólnie pełny zachwyt.
Tak jak to napisał kiedyś Łukasz - trzeba stać się członkiem klubu żeby Św. Hubert zaczął darzyć.
W miniony piątek wybraliśmy się na zasiadkę, dokładnie o 20:00 wyszły 2 przelatki, przez lornetkę upewniam się że nie mam do czynienia z lochą, składam się i w lunecie widzę nieprzeniknioną biel, okazuje się, że obiektyw został zasypany padającym śniegiem, szybko odśnieżam lunetę składam się i strzelam ostatnią sztukę która wchodzi już w gęste. Wiem, że strzał delikatnie spóźniony i trochę za wysoki, na zestrzale jasna płucna farba i kawełeczek płuca, odczekuję godzinę i idziemy na trop, podprowadzam Nutę na trop strzelanej sztuki 20 metrów przed zestrzałem, idzie dosyć uważnie do momentu pojawienia się farby, od miejsca zestrzału wyraźnie przyspiesza i niziutko na łapach ciągnie do przodu, kilkakrotnie uspokajam pracę komendą "powoli" i delikatnie przytrzymując otok. Po kilkudziesięciu metrach farba wyraźnie ciemniejsza i coraz jej mniej, tak jakby tylko strząsana z sukni podczas galopu. pokonujemy około 300 metrów, 2 załamania w tyn jedno pod kątem 90 stopni, idziemy około 1 metr od tropu po zawietrznej, ostatnia wolta którą wykonał dzik została ścięta, Nuta prowadzi prosto do sztuki która leży pod wiatr około 15 metrów, na samym skraju plantacji świerkowej. 11,7 gramowy SAKO arrowhead II przeszedł na kulawy sztych przez wątrobę i płuca. Dzik to przelatek 55 kg (bardzo tłusty). Po dojściu Nuta skwitowała sztukę krótkim szczeknięciem, obwąchała, powarczała i przystąpiła do ataku. Następnie jak to pisze Adameusz mizianko, głaskanko i ogólnie pełny zachwyt.
Tak jak to napisał kiedyś Łukasz - trzeba stać się członkiem klubu żeby Św. Hubert zaczął darzyć.